
Hormony nie pozostawiają wyboru: po wydaniu na świat człowieka, wszystkie kobiety dostają tego samego głupkowatego wyrazu twarzy, który jest skrzyżowaniem szczęścia z przerażeniem, a także zaczynają mówić rzeczy w stylu „patrz, jakie robi słodkie miny!” oraz „czy tobie też to zabrzmiało jak „mama”?”. Są jednak rzeczy, których nie powie żadna kobieta po porodzie. I to wcale nie przez endorfiny.
- „Moje dziecko nie wyróżnia się urodą, wygląda jak każdy inny bobas”.
- „Bardzo chętnie usiądę na tym krześle”.
- „Przespałam dziś całą noc!”
- „Nie mam apetytu”.
- „Idę zrelaksować się pod godzinnym prysznicem. Zrobię sobie też makijaż”.
- „Świetnie karmią w tym szpitalu!”
- „Nie mogę się doczekać następnej ciąży”.
- „Dziś już napatrzyłam się na moje dziecko”.
- „Tak, istnieje szansa, że ból po kopnięciu w jądra jest porównywalny do porodowego”.
- „Dziękuję, postoję”.
Zgadza się: dziedzic wjechał na dzielnię. Strzeżcie się!