
– Jak to: na cały weekend?! – wykrzyknęła Halinka z przerażeniem.
– Ale w czym problem? – zdziwiłam się, odstawiając kubek z kawą.
– I zostawiasz Dziedzica z Onym? Na trzy dni? – patrzyła na mnie, nie mrugając.
– Tak, tak będzie najwygodniej. Nie ma sensu męczyć ich podróżą na drugi koniec Polski i noclegami w hotelach, poza tym, dzięki temu będę mogła skupić się na konferencji – odparłam. Halinka nie wyglądała na przekonaną. Andżej przyglądał mi się badawczo znad frytek. – Dadzą sobie radę, przecież już wcześniej tak robiliśmy.
– Naprawdę?! Zostawiłaś dziecko już wcześniej? – zapiszczała, jakbym powiedziała, że podrzuciłam młodego do okna życia i pojechałam do Vegas.
– Hehe, ładne rzeczy! – zaśmiał się Andżej, szturchając Onego łokciem. – Widzę, że ktoś tu ma za krótki łańcuch!
– Ja bym tak nie mogła! – wydusiła z siebie Halinka po chwili zadumy.
– No, Halika by tak nie mogła! – poparł żonę Andżej, spoglądając na nią z niepokojem, jak gdyby bał się, że może kiedyś wpaść na podobny pomysł. – Ona nie potrafi żyć bez młodego. Wiesz, ona go za bardzo kocha – dodał, a ja zaniemówiłam.
– Dokładnie – uśmiechnęła się Halinka i spojrzała na mnie ze współczuciem, zmartwiona, że nie kocham swojego dziecka. – Poza tym, Andżej nie mógłby zająć się naszym bąblem.
– To prawda – zgodził się Andżej.
– Nie dlatego, że by nie chciał, oczywiście, tylko on po prostu nie potrafi – tłumaczyła ona. – Próbował, ale niestety kompletnie nie potrafi gotować ani robić zakupów, nie ma do tego talentu!
– To prawda – wtrącił on.
– I zawsze coś mu leci z rąk, taką ma koordynację – dodała.
– Od urodzenia – przyznał Andżej.
– Zwłaszcza, jak dziecko płacze, prawda? – Halinka spojrzała na męża z troską.
– Bo za bardzo się przejmuję jego cierpieniem – wyjaśnił on.
– Poza tym, od usypiania u nas w domu jestem ja, bąbel beze mnie nie potrafi zasnąć – zakończyła Halinka z dumą wypisaną na twarzy. – Ale jeśli twojemu dziecku jest wszystko jedno, to rzeczywiście: jedź!
Spojrzałam więc na swoje dziecko, któremu jest wszystko jedno, prawdopodobnie dlatego, że go nie kocham, a następnie na swojego męża, który nie przejmuje się cierpieniem i pomyślałam, że życie jest bardzo niesprawiedliwe: za największe życiowe kalectwo nikt nie wypłaca renty.
fot. dolldwellings / flickr