
– Wiem!!! – wykrzykuję nagle.
– Co?! – wykrzywia się wystraszony on.
– W ogóle mnie nie słuchasz – oburzam się, sięgając po garść emerytowanych ziemniaków, które udają, że smakują jak zielona cebulka. – Już wiem, co mogłam odpowiedzieć temu burakowi na parkingu!
Zamurowana
Widział, że czekam, aż ta astra wyjedzie; miałam włączony kierunkowskaz i w ogóle… A ten mi tu nagle z piskiem opon wjeżdża na MOJE miejsce! Jestem kulturalną, miłą halinką, wierzę w miłość, dobre intencje i pokój na świecie, więc postanawiam założyć, że może nie miał złej woli. Może żona mu rodzi albo spadł mu cukier we krwi i musi lecieć po snickersa…? Wtem, andżej wysiada z samochodu z cwaniackim uśmiechem, podchodzi do mojego auta i puka w szybę. Otwieram okno. Typ patrzy mi prosto w oczy i mówi „to jest parking dla dynamicznych kierowców, a nie dla blondynek”.
Jak to się stało? Lata pyskowania rodzicom, kłótni z rodzeństwem i oglądania sitcomów pełnych dynamicznych reakcji – wszystko to po to, żeby nie potrafić poradzić sobie z pierwszym lepszym chamem. To oburzające.
Robię się czerwona z oburzenia i złości. Już wie, że wygrał. Powoli prostuje się, odwraca i odchodzi, skąpany w samozadowoleniu. Czemu nic nie odpowiedziałam? Wszystko byłoby lepsze niż ta mina! Zamykam okno i odjeżdżam szukać miejsca jak najdalej od swojego miejsca porażki. Co za burak. O co mu chodzi? Przecież nic mu nie zrobiłam!
Posprzątane
„Ciekawe, co byś wyczarował z samochodem, który jest młodszy niż ja.” – Za dużo sylab. Ogarnij się, Julia, to nie są „Barwy szczęścia”.
„To dlatego robisz zakupy za mamę?” – Lepiej. Ale potrzebuję czegoś, co by go osłupiło. Sięgnijmy po klasyki:
„Masz małego penisa!”
„Chyba ty!”
„Mój tata jest większy niż twój!”
„Skisłeś!”
Nagle mam. Jest. Znalazłam.
– Już wiem, co mogłam odpowiedzieć temu burakowi na parkingu! – powtarzam, szturchając Onego pilotem.
– Co takiego? – rzecze on, przewracając oczami.
– Uwaga, uwaga… – podskakuję radośnie, strzepując okruchy z półki na klacie. – „Masz coś między zębami”!